Przed wieki wielu, wczesnym
kwietniem
król Popiel sprosil swych krewniaków
by skonczyc spory wieloletnie
w sposób poznany z wrózby znaków. Wiatr
w debów lisciach cicho wzdycha,
w ksiezycu blyszczy Gopla topiel,
a w ciemnej sali, przy kielichach
dwunastu stryjów i król Popiel...
Pelne kielichy sluzba wnosi,
w których sie burzy miód z trucizna.
Król Popiel, pierwszy, kielich wznosi
by toast wypic nad Ojczyzna...
* * *
Milenium pózniej, w Magdalence,
mrok biesiadników juz nie kryje
gdy inny zdrajca kielich w rece
wznosi by wypic: "niech nam zyje"
Lecz tu inaczej niz w Kruszwicy:
- po tym toascie nikt nie upadl,
i tylko rankiem uczestnicy
wspólnie nadziei grzebia trupa...
Dziesiec lat pózniej tlusci, butni,
spasieni zyskiem i wygrani,
bez zadnych sporów, zadnych klótni
znów toast wznosza - w Michiganie.
* * *
I tylko ktos o dobrym sluchu
móglby uslyszec myszy piski,
gdy sie zblizaja noca glucha,
wieszczac Popiela koniec bliski... |